Szablon by Alexxa

sobota, 14 marca 2015

Rozdział 1 "Pierwsze trupy"

                                                            Rozdział 1
                                                          "Pierwsze trupy"
  A dedyk wędruje do Narven Sirvil , mojej kochanej :)


Od strony zatoki dął zimny, przeszywający do szpiku kości wiatr. Ciemne chmury zakryły niebo.

   Droga wiodąca do Averinu była pokryta gęstym błotem, przez co kopyta konia wraz z jeźdźcem podróżującego szlakiem zapadały się głęboko w  ciemnobrązową maź.
Averin był małym miastem portowym, znajdującym się na północy Tesarii. Jego mieszkańcy ( co jest oczywiste) utrzymywali się z połowu ryb, więc cała osada była przesiąknięta ich zapachem.
  Tailey pociągnęła nosem. Im bliżej miasta była , tym więcej zapachów można było rozpoznać.
Oprócz soli i ryb wyczuwała także smołę, mokre wodorosty i lekki swąd spalenizny. Przy bramie stało dwóch strażników, którzy obrzucili ją spojrzeniami, dłużej zatrzymując je na mieczu, przewieszonym przez plecy i długim sztylecie przy pasku. Spokojnie ruszyła dalej, musiała znaleźć jakąś gospodę w której mogłaby przenocować i zjeść porządny posiłek.
Po chwili jazdy uliczkami miasta zauważyła szyld z napisem " Pod czarnym koniem" i sylwetką wspomnianego zwierzęcia.
-To coś dla nas, Ashan- mruknęła do swojego wierzchowca
-To w ogóle nie przypomina konia- usłyszała głos w swojej głowie.
Oczywiście, Ashan nie był zwykłym wierzchowcem, bo jak powszechnie wiadomo, one nie mówią.
Został on wyhodowany przez Atravich z południa , magów koni.
Tailey zsiadła z rumaka i zaprowadziła go do stajni na tyłach karczmy, dolała mu wody i nasypała obroku, po czym ruszyła w stronę wejścia do gospody
Otworzyła dębowe drzwi. Od razu w jej nozdrza uderzył odór dymu, stęchłego piwa i potu. Obrzuciła obecnych spojrzeniem , na nikim nie zatrzymując się na dłużej. Ot, zwykłe, nie wyróżniające się niczym towarzystwo. Paru pijanych mężczyzn podśpiewywało coś w kącie, inni rozmawiali nad kuflami piwa, gospodarz konwersował z jakimś gościem, a tam, przy stoliku pod ścianą... to Shalle.
Shalle to jej przyjaciel. Jest najemnym wojownikiem, tak jak ona. Jego długie, jasne włosy utrzymuje w ładzie skórzana opaska. Rysy ma lekko drapieżne, z tego co wie ma w sobie trochę elfiej krwi, na co wskazują też jego szmaragdowozielone oczy. Na policzku ma długą bliznę, pamiątkę po spotkaniu z wiwerną.
Kiwa lekko głową na jej widok, Tailey widząc to uśmiecha się i rusza w stronę szynkwasu. Po kilku krokach drogę zastępuje jej jakiś pijaczyna.
- To...CHEEP... niebezpieczne miejsce dla.... takich ślicznych dam! Chodźmy stąd. Zabawisz się?- odzywa się tuż przy jej twarzy, opluwając ją przy tym śliną i zionąc odorem alkoholu. 
Wojowniczka błyskawicznie wyciąga sztylet i przykłada mu go do szyi- wynocha- mówi spokojnie. Mężczyzna cofa się, by uniknąć ostrza i wpada na jeden ze stołów, na szczęście pusty. Niby nieważne zdarzenie, ale już może zapomnieć o niezwracaniu na siebie uwagi i wtopieniu się w tłum.  Kątem oka widzi, jak Shalle uśmiecha się kpiąco.
Już bez żadnych przeszkód podchodzi do szynkwasu.
- Co podać?- pyta karczmarz.
Jest on grubym, czerwonym na twarzy jegomościem, o długich, czarnych wąsach i ogolonej na łyso głowie. Na ubranie ma narzucony połatany fartuch.
- Coś do picia. Co macie?
- piwo i torphal. Albo wodę.- odpowiada
- Wezmę torphal.- torphal to tutejszy trunek, w smaku podobny do wina.
- To będzie pięć brązowych.
Tailey kiwa głową. To dobra cena, odpowiednia dla kubka torphalu.
Wojowniczka wyciągnęła kilka monet z sakiewki i położyła na brudnym blacie, gospodarz podał jej wypełniony po brzegi kubek. Tailey,  krocząc ostrożnie by nie rozlać napoju zbliżyła się do stołu, przy którym siedział Shalle.   
- W ogóle nie zwracałaś na siebie uwagi.- powiedział drwiącym głosem.
- Przymknij się, Shalle.
Chwilę siedzą w ciszy, sącząc powoli torphal.
- Jak idzie robota?- pyta w końcu mężczyzna.
-Wogóle nie idzie. Teraz, jak jest wojna najemników potrzebują tylko do wojska. A armia to nie miejsce dla mnie. Nie cierpię, jak ktoś mi rozkazuje.
- To widać.
-A ty, co ostatnio porabiasz? Chyba nie polujesz już na wiwerny?
- Nie- krzywi się- ja też nie mam nic do roboty. Wojna jest złtm czasem dla kogoś takiego jak ja.
- A dlaczego mnie wezwałeś?- postanowiła przejść od razu do sedna sprawy.
- Mam zadanie, dla naszej dwójki. Porwano księżniczkę Ammeline, a za jej odnalezienie....
- dostaniesz jej rękę i pół królestwa?- spytała ironicznie.
- Nie. Dwieście złotych talarów. Podzielimy się po połowie.
-hmmm... niezła propozycja. Ale ja będę dzielić. Tobie jakoś nie ufam, wiesz?
-Przecież elfy nigdy nie kłamią!- Shalle zrobił urażoną minę.
- Gdybym Cię nie znała, może i bym uwierzyła. Shalle, ty jesteś urodzonym oszustem, kłamcą i mordercą. I pewnie dlatego Cię lubię.
Uśmiechnął się promiennie.
-Wysoko mnie cenisz.
- Tak. Gdzieś pomiędzy żebrakiem na ulicy a pomywaczką.  
- Och. Jakie to śmieszne, Tailey.
- Wiem. A co dokładnie stało się z tą księżniczką?
- Czternaście dni temu została porwana w czasie podróży do zprzyjaźnionego księstwa. Świadkowie twierdzą, że że woźnicę ogłuszono, zatrzymano powóz, następnie zabito strażników i uprowadzono księżniczkę.
-hmmm... zostawili świadków więc na pewno mieli w tym jakiś cel. Nie zażądali okupu?
-Nie.
-I zupełnie nie wiemy kto to zrobił?
- A przypadkiem wiemy. Jednego z napastników rozpoznano. Był to mężczyzna, zwany Traver Płonące Ostrze.
- Czyli ma już jakże efektywny przydomek. 
Ale pewnie działa na czyjeś zlecenie.
-Też tak sądzę.
Tailey, od niechcenia rozglądając się po izbie, zauważyła że większość gości, łącznie z gospodarzem przygląda się jej z podejrzliwością.
-Nie wiem, czy podoba się im, że w ich gospodzie siedzą dwie uzbrojone po zęby osoby.- powiedziała cicho, odstawiając pusty już kubek na stół.
Shalle nie odpowiedział, zajęty wpatrywaniem się w coś za Tailey.
Wojowniczka odwróciła się powoli.
- a niech to! - jęknęła- wygląda na to, że mamy konkurencję!
                                     *    *     *
Za plecami Tailey, grzejąc ręce przy palenisku stali  Arion i Fangerthurst, ubrani w grube, wełniane płaszcze nijakiego koloru.
- Za dużo tu dzisiaj najemników, Shalle.- zauważyła, odwracając się do towarzysza.
- Może ich też przyciągnęła oferta księcia pana, przecież dwieście talarów to nie byle co.
- Ale dlaczego akuart w tej gospodzie?
-Nie wiem. Może mieli po drodze?
-Możli...- przerwała. Usłyszała cichy świst i w tej samej chwili obok jej głowy przeleciał nóż. Poczuła coś ciepłego spływającego po szyi. Nie zważając na ból rozciętego ucha zerwała się na równe nogi i odwróciła się, dobywając jednocześnie miecza.
Dwaj najemnicy wyciągali właśnie kusze spod płaszczów.
Bywalcy gospody, widząc, że szykuje się walka, zaczęli tłumnie opuszczać budynek. Po chwili zrobiło się pusto. Nawet gospodarz gdzieś zniknął.
-Dwaj przeciw dwojgu, co?- odezwał się Fangerthurst swoim lekko charczącym głosem- tylko szkoda że ws zastrzelimy, zanim dosięgniecie nas tymi swoimi mieczykami....
-Zamknij gębę, zdrajco!- warknęła na niego Tailey.
-Dleczego nas atakujecie?- spytał zdziwiony Shalle.
-Dlaczego?!- Fangerthurst zaśmiał się, co przypominało skrzypienie nienaoliwionych drzwi.- Ty możesz aobie iść, elfiku. Potrzebujemy jej- wskazał na wojowniczkę.- dostaniemy za Ciebie, ślicznotko, tyle pieniędzy, że starczy nam do końca życia.
-Idź, Shalle- powiedziała półgłosem. Mężczyzna ledwo dostrzegalnie skinął głową i zaczął ostrożnie wycofywać się w kierunku drzwi.
- Och, jakie to piękne- zadrwił Fangerthurst- Słynna Tailey ginie, chcąc ocalić miłość swojego życia!
Oczy dziewczyny zwęziły się w szparki. Uśmiechnęła się drapieżnie.
-Tu przesadziłeś. Shalle, kjak sądzisz, czemu trupy zaczepiają nas w gospodzie?- mężczyźni zmarszczyli brwi, nic nie rozumiejąc.
Będący tuż przy drzwiach przyjaciel Tailey odwrócił się jak na komendę. W jego dłoniach błyszczały ostrza noży.
-Trupy nie mogą nas zaczepiać- odezwał się cicho i rzucił. Kiedy dwa ciała zwaliły się na ziemię, dodał- przecież są martwe.




No i pierwszy  rozdział. Mam nadzieję, że nie tak okropny jak mi się wydaje....:)



10 komentarzy:

  1. Wiesz co? Chyba się zakochałam. Już od jakiegoś czasu szukam bloga, gdzie dziewczyna jest zabójczynią lub najemniczką, a ty mi z nieba spadłaś. Czuję, że zostanę tu na dłużej.
    Od samego początku akcja, koniec cudowny. Strasznie mi się spodobali główni bohaterowie, cudowni. Świetnie potrafisz stworzyć ich charaktery. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. Byłabym wdzięczna, jeśli informowałabyś mnie o nim na apprentice-rangers.blogspot.com
    Pozdrawiam i życzę mnóstwa weny,
    Mentrix
    P.S. Zapraszam też do mnie na apprentice-rangers.blogspot.com (dziewczyna jest zabójczynią) i harmony-of-heroes.blogspot.com (to o herosach, nie wiem cz przypadnie ci do gustu).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za tak miły komentarz:-)
      Uważaj! Wolałabym na Ciebie z nieba nie spadać, bo bym Ci kark skręciła. Albo zabiła na miejscu... przypadkiem....
      A twój blog zaczęłam czytać, tylko nie mam czasu skomentować.
      Diane

      Usuń
  2. Hej hej, Diane!
    Tak jak Mentrix - zakochałam się!
    Zalatuje tu trochę Wiedźminem :)
    Żadne literówki nie psują mroku tego opowiadania - i za to je kocham!
    Kiedy opowiadałaś o Shalle, to przypomniał mi się Legolas <3
    Tailey, już cię ubóstwiam <3
    Już wiem, że muszę tu regularnie zaglądać <3
    Pozdrowionka i wenki :*
    Drav
    Ps. Chciałabym założyć bloga o wampirach, wilkołakach i innych stworach. Pytanie: zerkałabyś? *szept* O szczegóły możesz pytać na gg, a wtedy prawda zostanie ci objawiona.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejka, Drav!
    Co do zalatywania, moja koleżanka stwierdziła podobnie, tylko że drużyną i zwiadowcami... i Tolkienem... ale cóż. Sama wymyślałam!
    Tobie też dzięki, też się kłaniam!
    Wąpierze! Wilkołacki! Chodźcie do mamusi!!!

    Ale gg nie mam. Sorry... :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Już ci mówiłam (albo nie ?), ale powiem jeszcze raz : wstawiaj więcej,, więcej i jeszcze raz ( aż ci uszy odpadną )więcej, wchodze na to kilka razy dziennie i czekam aż jeszcze coś wstawisz i zgadzam się z Dravelia, Shalle jest bardzo po legolasowemu, ale nie ma łuku (nie musi mieć) :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejo! :3 Miałam już wpaść wcześniej, ale zawsze coś musiało mi wypaść i nie było jak. Przepraszam Cię bardzo (:
    Hm. Rozdział nie wyszedł Ci taki okropny, ja mówisz. Mi się podobał. Był taki emocjonujący i bardzo ciekawy. Za dużo się nie działo, ale pod koniec to się zmieniło, więc masz u mnie ogromny plus.
    Straszne mnie ciekawi, kto porwał księżniczkę? Hm. Jest to bardzo intrygujące, ponieważ musiał mieć w tym jakiś cel, prawda?
    Jeszcze chcą zabić bohaterkę! Sporo dostaną za to? No cóż. Czego człowiek nie zrobi dla kasy?
    Nie zostaje mi nic innego jak czekanie na nn! Potopu weny twórczej życzę! Pozdrawiam cieplutko i ślę całusy! :***
    PS. W wolnej chwili zapraszam do mnie ^.^
    madziula0909

    OdpowiedzUsuń
  6. Szablon jest świetny, jak przeglądałam inne na tapeciarni zastanawiałam się czemu nie wzięłaś takiego z One Direction....no dobra bez przesady, ale ten jest ładny, bardzo

    OdpowiedzUsuń
  7. Popieram! Albo z Bieberem!
    Taki hejt.
    Pewnie mnie zabijesz-wciąż masz tą siekierę?

    OdpowiedzUsuń
  8. acha zmieniam to z tym Legolasem. Shalle to bardziej jest podobny do Geralta :-)

    OdpowiedzUsuń